Czyli dieta którą można się najeść
Alarmujące wyniki badań zmusiły mnie ostatnio do bacznego
przyglądania się mojemu poziomowi cukru we krwi, a co za tym idzie, konieczności
wizytacji dietetyka (Pozdrawiam serdecznie, Pani Moniko) i ustaleniu dopasowanego dla mnie harmonogramu
żywienia. Efekt - podporządkowanie się kompletnie diecie.
Początkowo obawiałam
się mikroskopijnych porcji jedzeniowych i sałaty jako głównego źródła posiłków –
nic bardziej mylnego. Mam ustalona dietę,
przy której cukier spada mi na łeb na szyję, a jednocześnie mogę się naprawdę
nieźle najeść.
Jedyny minus całej sytuacji to, że Pan Mąż nie chce patrzeć
na, wąchać, a tym bardziej spożywać jakichkolwiek dietetycznych potraw – to wbrew
jego filozofii życia czy coś... Dlatego większość posiłków mam obecnie
rozplanowanych na 1-osobowe porcje.
Poniżej pomysł na nieskomplikowaną, ale jakże pyszną
sałatkę warzywną, którą satysfakcjonująco można zapchać się na kolację.
Składniki na porcję 1-osobową:
- 2 grubsze plastry wędliny z kurczaka (60g)
- 1 mały pomidor lub kilka koktajlowych (60g)
- kawałek papryki czerwonej (50g)
- 2 łyżki kukurydzy z puszki (50g)
- 6 grubszych plastrów
świeżego ogórka (50g)
- 2 łyżki posiekanego szczypiorku (20g)
- 2 łyżki gęstego jogurtu naturalnego (40g) - używam Zott albo Bakoma
- sól, pieprz do smaku